Taksówkarze szykują w kwietniu największy w historii protest. Ich zdaniem rząd wspiera nieuczciwą konkurencję w postaci Ubera.Firmy taksówkarskie płacą podatki w Polsce, a Uber – nie, przez co ten ostatni oferuje tańsze przewozy osób. Rząd zajmie się kolejną wersją nowelizacji ustawy o przewozie osób, jednak przepisy te nie rozwiązują narosłych problemów. Uber zapowiedział milionowe inwestycje w Polsce, przez co rząd poczuł się jeszcze bardziej zachęcony do wspierania zagranicznego koncernu.

Czytaj także: Taksówkarze mają dość Ubera. Będzie potężny protest

Kierowcy wożący pasażerów i pobierający za to pieniądze powinni być jednakowo traktowani przez prawo. Kiedyś, aby zostać taksówkarzem, trzeba było dobrze znać topografię miasta, teraz to wszystko przejmie za nas GPS, który nie tylko wskaże drogę, ale również podpowie, którą trasą można dotrzeć szybciej, a gdzie spodziewać się korków. Oczekiwałbym jednak, że skuteczne przepisy wyeliminują z tej branży osoby, które za nic mają przepisy ruchu drogowego. Zamawiając transport, chcę mieć pewność, że osoba, która mnie wiezie, nie tylko potrafi kierować, ale też przestrzega przepisów i ma odpowiedni staż za kółkiem.

Mając na uwadze troskę o środowisko i świadomość kurczących się zasobów, warto wspierać i rozwijać economy sharing. To doskonały sposób na ograniczenie smogu komunikacyjnego w miastach. Zamiast pchać się ze swoim pojazdem do centrum i polować na miejsce parkingowe, aby postawić tam na wiele godzin nasz samochód, warto pomyśleć o rozwoju rozwiązań, które promować będą ekonomię współdzielenia. Jednakże nie może się to odbywać kosztem jednej grupy, która usługi przewozowe realizuje.

Taryfiarze w desperacji sięgają po rozwiązanie, które w nich uderzy, i to podwójnie. Po każdym strajku taksówki notują niższe zainteresowanie przewozami wśród klientów, a ponadto w czasie, gdy taryfy będą jechać w kolumnie protestacyjnej, ich konkurenci będą zacierać ręce, bo ktoś przecież w tym czasie musi rozwozić ludzi po mieście.